Monday, 8 August 2011

Back.


The holiday is over, and its time to take the green color off my nails ;-)

We have spend some time in a small old village in Poland, at the Baltic sea. On one hand the time stoped there (old houses not being repaired nor renovated). On the other hand all the commercial and colorful gadgets all around. Kids love it ;-) Ice cream parlors, plastic toys, and trampolines, moving cars, games etc. Poland will be always for me a country of paradoxes. The sea was full of sun, and that was most important, and we had family with us, so it was great fun. We also past by Wroclaw, and Czestochowa (the cites we are from and where our family lives) It was difficult not to buy some books and take some old ones from home, which I will show you later. I have many inspiring discoveries to share too ;-)




Wróciłam. Koniec wakacyjnej laby. Odgruzowuje mieszkanie po 2 tygodniowej nieobecności. Trzeba się też zaprzyjażnić z pralką i garami ;-) i wychodzącymi zębami mojego młodszego syna, który gorączkuje już drugi dzień. Na wakacjach słoneczko dopisało, jesteśmy wysmagni wiatrem i morzem. Byliśmy w małej wiosce nad Batykiem, gdzie z jednej strony czas się zatrzymał, z drugiej przygniatał nas nawał komercyjnych atrakcji. Polska będzie dla mnie zawsze krajem paradoksów. Rodzinka była z nami, więc było wesoło i wypoczeliśmy + naładowaliśmy akumulatorki ;-)